czwartek, 24 listopada 2016

ACCENDIS

 Accendis to włoska marka z trzema jak na razie pachnidłami o mocnej ponad 20% koncentracji założona dosyć niedawno przez Emy Cesaroni-Rodriquens. Marka z uwagi na bezkompromisyjną jakość swoich pachnących dzieł jest już dostępna w wielu miejscach na świecie min: na Ukrainie, w Rumunii, na Litwie, Łotwie i w Estonii, Hiszpanii a niebawem zadebiutuje w innych krajach europejskich oraz na Bliskim Wschodzie.

Światło w mojej duszy.
Accendis jest wynikiem mojego osobistego duchowego poszukiwania związanego z moim wewnętrznym światłem. Po łacinie “Accendis” oznacza “ty oświetlasz” i zawsze wierzyłam, że pop art może ”oświetlać” w sensie dawania rzeczom nowego światła. Jest sporo ducha PopArt w Accendis zarówno w formie, jak i w zapachach, które są moją pasją i pracą.
Dałam zapachom silną osobowość, ponieważ światło jest silniejsze niż ciemność. Prezentowane są one w szklanej butelce tak czystej jak kryształ, w pudełku z cennym aksamitem, ponieważ światło zasługuje na to by dobrze go strzeżono”. 
Emy Rodriquens 

"Popart i neo pop art zainspirowały to tworzenie podążając za tą ideologią, że wszystko, co nas otacza jest źródłem emocji, a każdy przedmiot może mieć inny aspekt niż ten, który widzisz na  pierwszy rzut oka. „Popart jest sposobem kochania rzeczy”, Andy Warhol.

Zapachy Accendis to wyrażanie energii, nic dziwnego, ich zwykłe cechy to żywica i drewno..symbole potęgi życia. Accendis 0.1 są łagodne i mocne, Aclus jest tryumfem kompletności,  a Accendis 0.3 symbolizuje intensywność.

"Kolekcja Accendis jest metaforyczną podróżą po ścieżce życia, tworzenie ACCENDIS jest sposobem szanowania i dzielenia się emocjami’  
My wszyscy jesteśmy ożywieni przez światło w naszych duszach i rozpoznajemy w różny sposób jego wielkie znaczenie. Gdzieś w naszych duszach jest świadomość, że jest więcej niż tylko fizyczna rzeczywistość. Jest też coś „magicznego” … metafizycznego.

Światło nadziei, miłości, namiętności, zwycięstwa .. i wielu innych rzeczy reprezentuje istotę naszego życia. My wszyscy potrzebujemy światła, by oświecać nasze horyzonty. Dzielenie wszystkich emocji, które ono wzmaga może tylko wzbudzić radość. Wiedza jest również światłem i objawieniem. Wszystkie te elementy podsycają zatem nasze światło, naszą energię i nasze życie. Zawsze wierzyłam, że Pop Art może “oświetlać” w sensie dawania rzeczom nowego światła. Jest sporo Pop Artu w Accendis, zarówno w formach, jak i zapachach, kolejną moją pasją zanim stała się moją pracą przez wiele lat".

Perfumy angażują nasze zmysły i emocje. Zwykły przedmiot, tak zwykły jak poszukiwanie światła, jest przekształcany ze zwykłego pojemnika na jakikolwiek płyn na zdumiewającą butelkę zapachu, który prowadzi cię na ścieżkę, gdzie zostajesz schwytany przez emocje.
Ten specjalny pojemnik prezentowany jest w środku książki. Tej książki nie czytasz, ale uczysz się z niej poprzez zmysły. Zapachy Accendis, serce tej podróży szukające światła, ma ogólne powołanie i eksperymentalne bodźce wywodzące się z wielu kultur, odległych i różnych od siebie.
Emy Rodriquens


Accendis Aclus (2015)
ACCENDIS ACLUS to spełnienie wewnętrznej metamorfozy. ACCENDIS ACLUS to pełnia doświadczenia, które kształtuje duszę, ale także potrzeba, by podtrzymywać chłopięcą stronę duszy. To kompozycja, która podtrzymuje i wspiera, złożona i gęsta. Świeże i cudowne otwarcie z nutami Bergamotki i Cytryny wkraczają do przytulnego i przebitego serca z Irysem, Dzięgielem, Kardamonem, aromatycznym balsamicznym Absolutem z południowo-amerykańskiego drzewa Myroxylon balsamum, i absolutem Czystka. Siła, która wspiera i zatrzymuje pozytywną energię zawierzona jest mocnemu drewnu gwajakowemu i drewnu agarowemu (oud) z balsamicznym niuansem Gurjum i Cypriolu.


Accendis Aclus 
Rodzina zapachowa: Drzewno-orientalna

Nuty głowy: Bergamotka, Cytryna,
Nuty serca: Irys, Absolut balsamu tolu, Absolut Cistus labdanum, Arcydzięgiel, Davana(Artemisia), Kardamon,
Nuty bazy: Cypriol, Drewno gwajakowe, Drewno agarowe (Oud), Balsam Gurjum.

W testowanym pachnidle ACLUS już od samego otwarcia mamy konkrety na najwyższym poziomie i to jest wspaniałe. Początkowo przez pierwszą chwile (dosłownie sekundy) rozwoju zapachu na skórze ujawniają się intensywnie świeże cytrusy, które bardzo szybko ustępują miejsca drzewnemu orientowi.  Jest to niezwykłe pachnidło łączące w sobie bogactwo wszelakich żywic i orientalnych nut ułożonych wokół pikantnych, lekko przyprawowych nut.
Niesamowite jak ten zapach staje sie głęboki, miękki, drzewny więc można tylko pogratulować twórcom stworzenia tak fantastycznego zapachu. Orientalny przepych ujarzmiony i podany w bardzo ciekawej formie, chociaż nic a nic nie traci przez to na swej oryginalności. Słowne skojarzenia to: wyrafinowana elegancja, tajemnica, mrok ale i swego rodzaju aksamitna lekkość. Aclus to piękny zapach, bardzo dopracowany, czuć w nim mistrzowską rękę która popełniła to olfaktoryczne dzieło. Są to perfumy pełne kontrastów. Z jednej strony mamy cytrusy i mocne zaznaczenie pudrowych woni  irysa które należą do najdroższych składników używanych w perfumiarstwie, a z drugiej ciemne, drzewno-żywiczne ingrediencje które po dłuższym noszeniu kierują się w stronę półmroku, za sprawą dymnego drewna gwajakowego i sowicie dodanego agarowca towarzyszącego nam praktycznie od samego początku. 
Warto szerzej wspomnieć o tym jakże pięknym kwiecie. Irysy to magiczne kwiaty, symbolizujące dobre wieści. Ich nazwa z łaciny wywodzi się od greckiego Íris, tłumaczonej jako bogini tęczy lub tęcza. W mitologii Iris była córką Elektry, jednej z siedmiu Plejad, wnuczką Atlasa i Plejony. Według Hezjoda była siostrą harpii. Wyobrażano ją sobie jako kobietę ze skrzydłami, ubraną w szatę o barwach tęczy. Podobnie jak Hermes była posłanką bogów. Zsyłała na ziemię deszcze, użyźniała pola, zaopatrywała chmury w wodę. Codziennie wczesnym rankiem powoziła złotym rydwanem zaprzężonym w pawie, obwożąc po świecie dumną i nieprzebłaganą Herę, żonę Zeusa. Centrum kultu Iris mieściło się w Delos, gdzie składano jej ofiary w postaci suszonych fig i miodowych ciastek. Bogini ta była również częstym motywem w greckim malarstwie wazowym i w rzeźbie.

Wystarczy spojrzeć na barwy kwiatów. Występują niemal we wszystkich kolorach tęczy i ich bajecznych odcieniach. Sama tęcza to jedno z najpiękniejszych zjawisk optycznych w przyrodzie. Od dawien dawna fascynuje, olśniewa, skłania do refleksji... Starożytni Grecy traktowali ją jako znak niebios i przyjmowali, że tęcza to uśmiech bogini Iris. Wikingowie wierzyli, że tęcza jest mostem łączącym siedzibę bogów Asgard z ziemią. W buddyzmie symbolizuje siedmiobarwne schody, po których Budda zszedł na ziemię, a w hinduizmie stanowi łuk, z którego bóg Indra wypuszcza deszczowe strzały. Muzułmanie uważają ją za most Sirat, który muszą przekroczyć ich dusze po śmierci, by dostać się do nieba. W Starym Testamencie tęcza jest przypieczętowaniem przymierza Boga z Noem, dzięki któremu ziemi nigdy nie nawiedzi potop. Z tego zestawienia widać wyraźnie, że tęcza we wszystkich kulturach jest symbolem obecności Boga i boskiego posłannictwa, symbolem nadziei i dobrej nowiny. Wystarczy się przyjrzeć kwiatom kosaćców, ich barwom i wzorom, aby doznać wrażenia olśniewającego piękna i czystości, by poczuć radość i nadzieję.
Iris oznacza również "kreatywność" i "energię". Nic dziwnego, że był jednym z ulubionych kwiatów malarza Vincenta van Gogha, który uwiecznił go na wielu swoich obrazach. Irys stał się inspiracją dla artystów. Nawet opera zatytułowana, jak ten kwiat, powstała we Włoszech. Już w czasach starożytnego Rzymu irys (inaczej: kosaciec) był znany. Mężczyźni, którzy obdarowywali nim swoje panie, cenili je za zalety: czystość duszy i ciała. Kwiat ten to również symbol wiary i nadziei. A legenda głosi, że kto po raz pierwszy ujrzy ten kwiat, wkrótce zakocha się z wzajemnością. W dawnych czasach stosowano go także podczas medytacji.
Oprócz korzenia kwiecia irysa pozostałe mocne składniki: przyprawy, żywice są tu doskonale wyważone i pięknie otulają lecz to właśnie żywica agarowa zwana oudem ma swoją bardzo szlachetną odsłonę. Jest dominującym składnikiem w tych perfumach i to ona decyduje głównie o wyrazistości kompozycji nadając jej z niektórymi składnikami przyjemnej, drzewno-balsamicznej głębi. Dwa składniki które świetnie się uzupełniją: Artemisia i arcydziegiel daje mu mocnego pikantno-aromatycznego, lekko gorzkawego kopa, pachnącego niekiedy jak zielony absynt a dzięki przestrzennemu, ciemnozielonemu tłu kardamonu z cypriolem nabieraja lekkiej pikantnej głębi. Oczywiście wszystko to w akompaniamencie agarowca, a dyskretny dodatek labdanum uspokaja kompozycję.
Podsumowując: nie będę owijać w bawełnę iż jest to piękny, elegancki i bardzo szlachetny zapach. Intensywny, dobrze skomponowany o bardzo dużej trwałości i projekcji z cudownym, intrygującym, wręcz trochę mrocznym zakończeniem. Żaden ze składników pomimo konkretnych egzotycznych nut tu nie krzyczy, nie jest natarczywy, wszystkie ze sobą doskonale współgrają. Nazywałbym go pachnidłem ciepłym, seksownym, pociągającym i mistrzowsko skomponowanym. Myślę, iż każdy sam powinien doświadczyć tego bogactwa drzewnych nut i akordów w tej fenomenalnej kompozycji którą w okresie zimowo-jesiennym wręcz nosi mi się bosko, lecz należy pamiętać o jednym. O umiarkowanym dawkowaniu by nie przedobrzyć.


Accendis 0.1 (2015)
ACCENDIS 0.1 to emocja, która wzbudza nadzieję. Pragnienie odkrycia, chęć bycia otwartym  na życie i zrozumienie tajemnic. To łagodna i głęboka kompozycja. Delikatna zieleń zgłębiająca niuanse z suchym aromatem Galbanum i nutami Davany, która spoczywa na radosnej róży majowej osnutej balsamicznym dymnym Cypriolem. Elegancka trwałość, harmonijna i obfita, określana jest przez Styraks, Lorenox i Drzewo sandałowe.

Accendis 0.1
Rodzina zapachowa: kwiatowo-orientalna

Nuty głowy: Galbanum, Artemisia,
Nuty serca: Róża majowa, Cypriol,
Nuty bazy: Benzoes, Drewno sandałowe, Lorenox.

Pachnidło marki oznaczone numerem 0.1 to piękna kompozycja o mocno słomkowo-pomarańczowym odcieniu, w której akordy orientalne przeplatają się z królową świata kwiatów: Róży.  A że jestem fanem tego kwiecia , wielbię je ponad wszystko  to także nie przeszedłbym obojętnie obok tej kompozycji która od wczoraj czaruje mnie swoim zapachem.
Bogactwo najwyższej jakości składników ekscytuje, sprawia że nosząc to pachnidło  czujemy się wyjątkowo. Początek bardzo pikantny ukazujący zroszone rosą galbanum z krzewem artemisii dodającej dynamicznej, ziołowo-pikantnej  świeżości, która szybko zmienia swoje oblicze by wprowadzić nas do kwitnącego ogrodu gorącego letniego wieczoru, gdzie uwalniane są ujmująco sensualne wonie aksamitnych różowo-purpurowych kwiatów. Świeża, kwiatowa aura jaka mi towarzyszy przy noszeniu jest niesamowita. Promieniuje pozytywna energią i wprawia w doskonały nastrój.
Zmysłowa woń olejku eterycznego z róży majowej zwanej także różą stulistną(Rosa centifolia) lub prowansalską ma piękny zapach i dodaje perfumom delikatnej, ale enigmatycznej lekkości. Róża swą nazwę zawdzięcza olbrzymiej ilości aromatycznych płatków  składających się na pełne  kiście, a  niekiedy pod ich ciężarem  pędy często uginają się i łamią była i jest nadal jednym z najpopularniejszych składników w przemyśle perfumeryjnym. Bywa elementem kwiatowych i orientalnych kompozycji bądź całkowicie dominuje nad pozostałymi nutami.
Róża stulistna należy do jednej z najstarszych odmian, Wyhodowana została przez holenderskich ogrodników prawdopodobnie pomiędzy XVII a XIX wiekiem a może wcześniej. Znana jeszcze w starożytności i najszerzej uprawiana. Przypuszcza się, że powstała z krzyżówek róży damasceńskiej z różnymi gatunkami odmian róży: piżmowej, francuskiej, oraz róży dzikiej Rosa Canina. Uprawiana jest przede wszystkim we Francji, Egipcie i Maroku. Jest symbolem francuskiego miasta Grasse, światowej stolicy perfum. Zapach róży stulistnej uważany jest za najpiękniejszy zapach różany. Charakteryzuje się bogatym, jasnym i słodkim różanym zapachem z lekką nutą zieleni i miodu. Pełen kobiecości, ponadczasowej elegancji i prestiżu.
Róża jest także kwiatem o niezwykłej historii. Od najdawniejszych czasów oczarowywała każdego: począwszy od poetów i malarzy, poprzez królów i władców tego świata i ich oblubienice, a skończywszy na parach kochanków niezależnie od ich pochodzenia i statusu społecznego.
Jak pisze K. Wizner: "Składano jej hołdy we wszystkich językach świata, na wszystkich lądach kuli ziemskiej, wprowadzając ją do przepysznych i kosztownych ogrodów bogaczy i skromnych ogródków zwykłych, szarych ludzi." Róża była zatem świadkiem niejednego namiętnego romansu, była inspiracją wielu dzieł sztuki, ale również towarzyszyła w podejmowaniu ważnych decyzji politycznych.  To jakże intensywne, bogate w olejki eteryczne kwiecie pięknie się tu rozwija na skórze w towarzystwie orientalno-drzewnych akordów.
Z czasem zapach osiada na kremowej bazie składającej się z suchych sandałowych wiórów w olbrzymiej ilości. Aromat ten nadaje miękkości tej kompozycji wypełniając wnętrza swym mistycznym zapachem. Inne składniki użyte w tym pachnidle nie narzucają się, nawet nie próbują zdominować ten różano-sandałowy duet, tworząc razem niesamowity splot. Dopiero pod sam koniec cielesny i zmysłowy sandałowiec  zaostrza się dzięki syntetycznej cząsteczce zwanej Lorenoxem, która jest mieszanka molekuł przypominających połączenie drzew, akordów skórzanych i ambry.

Accendis 0.2 (2015)
ACCENDIS 0.2 jest osiągnięciem celu. Doświadczeniem, które oszukuje duszę. Emocją doświadczaną, smakowaną w dojrzałym momencie; pragnieniem, które jest pokonywane. Przekonywująca siła balsamu peruwiańskiego jest wyegzaltowana w ostrej rzeczywistości Czarnego Pieprzu. Mocne drewna utrzymujące zapach pomiędzy miękkością a mocą drewna cedrowego i gwajakowego przewidującego refleksyjne zwieńczenie w owiniętej drewnianej łagodności drewna agarowego (oud) i Czystka.
Accendis 0.2
Rodzina zapachowa: przyprawowo-drzewna

Nuty głowy: Balsam Peru, Czarny pieprz
Nuty serca: Drewno gwajakowe, Drewno cedrowe,
Nuty bazy: Drewno agarowe (Oud), Labdanum.

Accendis 0.2 to następna cudowna kompozycja, skonstruowana z konkretnych nut zapachowych, które stworzyły przecudną woń.
Krótko mówiąc jest to stary, szlachetny drewniak.  Gęsty, bogaty, kipiący wręcz przepychem o porażającej trwałości, doprawiony początkowo mocnym, wszechobecnym wiercącym pieprzem, przesycony wonnymi balsamiczno-dymnymi żywicami. Szlachetne drzewa są tu okopcone, smoliste, przypalone, a na domiar uzupełniono je elementami przyprawowymi. Następnie kompozycja ewoluuje a na mojej skórze wybija się mnóstwo dziwnie słodkiego, odrobinę nawet podduszającego i pięknego, przypominającego coś na kształt zapachu bardzo esencjonalnej i aromatycznej wędzonej herbaty z dodatkiem rumu i likieru śliwkowego zmieszanego z truflą czekoladową,  których to nie znajdziemy w składzie.
Za ten efekt odpowiedzialny jest z pewnością drewno gwajakowe z balsamem peruwiańskim nasilający słodycz gwajakowca który rozpoczyna swą przygodę przepięknym, niezwykle naturalnym i namacalnym akordem. Po chwili pojawia się drewno cedrowe które daje wrażenie lekkiego chłodnego wiatru który jednak szybko cichnie na skórze. Drzewne, słodkie dymy po jakimś czasie przycichają stając się  przytulnym, orientalnym aromatem. Całość jest pozbawiona kantów, zgrzytów a balsamiczne aromaty otulają jak najdelikatniejszy kaszmir.  W późniejszym etapie pojawia się delikatne wyciszające cielesne labdanum jak gdyby połączone z szafranem. Nie wiem, gdzie właściwie podziewa się drzewny oud. Agarowiec który jest zaznaczony w składzie jest przeze mnie praktycznie niewyczuwalny, postanowił skryć się przede mną, gdyż tak dobrze zmieszane są te perfumy.

0.2 jest zapachem głębokim, tajemniczym i aromatycznym.  Słodko-drzewnym, otulającym,  zimowo-jesiennym nie mający nic wspólnego ze typowymi suchymi na wiór drewniakami :) Pachnidło to  jest tak mistrzowsko zmieszane przez co wysupłanie poszczególnych akordów nie znając nut sprawiało mi autentyczną trudność. Należy ona  do tych kompozycji  niebanalnych ciepłych, słodkawych, typowo wieczorowych ze szczególnym naciskiem na drzewno-balsamiczne aromaty.

2 komentarze: