wtorek, 14 kwietnia 2015

NEWS: Eau de Madeleine by Au Pays de la Fleur D'Oranger

Francuska marka Au Pays de la Fleur d'Oranger podczas niedawnych targów Esxence 2015 w Mediolanie zaprezentowała dwa nowe niezwykle interesujące zapachowe projekty, które należą do kategorii bardziej cięższej, kadzidlanej, drzewno-orientalnej. Pierwszym tegorocznym pachnidłem którym się dziś zajmę jest 
"EAU DE MADELEINE" limited Black Edition.
Jest to początek nowej Czarnej Kolekcji Les Inédits francuskiej marki która dołączyła do wcześniejszych wód perfumowanych Figue Fruitée, Jasmine Reve, Tubereuse Rosée, Bergamote Boisée, Rose Irisée, Violette Sacrée oraz Lavande Ombrée z tradycyjnymi prowansalskimi nutami. 
Wcześniejsze pachnidła z serii Les Inedits zamknięte zostały w eleganckich i nowoczesnych białych flakonach z drewnianym korkiem. Najnowsze premierowe świetnie skomponowane pachnidło zamknięte jest w obłędnym czarnym flakonie i złotymi zdobieniami min: pięknie grawerowaną złotą plakietką. Ten szczególny zapach z potężnym kadzidlanym akordem poświęcony jest babci Virginie Roux - właścicielki powstałej w 1998 roku marki.
Aby zadowolić najbardziej wymagających klientów, marka współpracuje z najlepszymi perfumiarzami z Grasse oraz tworzy swoje produkty w nowoczesnych laboratoriach w których wykorzystywane są tylko i wyłącznie najlepszej jakości surowce.
W perfumach marki wykorzystano składniki pochodzące z rodzinnego regionu znajdującego się w samym sercu słonecznej i czarującej miejscowości wokół wzgórz Lazurowego Wybrzeża: aromatyczną lawendę, tuberozę, różę, bergamotkę, nuty drzewne, jaśmin, i owoce.

W Eau De Madeleine znajdziemy dodatkowo mnóstwo orientalnych akordów: Oud, kadzidło frankońskie, wanilię, piżmo, drewno sandałowe, akordy skórzane oraz różę.
Zdjęcie: Konstantin Subbotin
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=825898460779150&set=pb.100000770110606.-2207520000.1429012713.&type=3&theater

A jakie jest w odbiorze?
Ach co za piękne i zarazem oryginalne w odbiorze pachnidło! Nie potrafię go przyrównać do innych znanych wcześniej zapachów. Nutą przewodnią która z początku mnie trochę odstraszyła, jest tu chłodne kadzidło frakońskie, które maluje mi obraz przesiąkniętego oparami kadzidlanymi drewnianego wnętrza kościelnego, niekiedy pachnące wiekową apteką i poczekalnią szpitalną które na dalszym etapie w połączeniu z innymi składnikami przypomina połączenie zmiażdżonych goździków z piękną delikatnie słodką, wysublimowaną, lekką wanilią. Razem z delikatnym akordem skórzanym nam ociepla ten przyciężkawy kadzidlany zapach swoją nienachalną słodyczą.
Po jakimś czasie owe akordy łagodnieją, osiadają a zapach przybiera postać drzewną, lecz po dłuższym czasie znów atakuje nas chłód kadzidlany, który zostaje z nami do końca projekcji. Niezwykłe są te olfaktoryczne przejścia!
Zdecydowanie jest to zapach jesienno-zimowy, konkretny z ogromną mocą, tajemniczy. Na pewno nie dla osób kochających letnie kwiatuszki w perfumach. Zwolennicy zimnych kadzidlanych klimatów powinni być w siódmym niebie, więc gorąco polecam testy! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz